czwartek, 13 czerwca 2013

GARDENPARTY

W Dortmundzie był już późny wieczór gdy Anna Stachurska wracała do domu. Była zrozpaczona. Jej suknia ślubna, która miała lada moment przylecieć z Mediolanu nie dotrze, bo pomylili terminy. Wracając do domu nie myślała o niczym innym. Weszła do salonu i zrezygnowana opadła na fotel nie wiedząc co robić.
Ania co ty teraz zrobisz, do ślubu zostały 2 tygodnie. Rany boskie- myślała zrozpaczona Stachurska.
Po 30 minutach lamentu postanowiła wziąć się w garść i coś wymyślić.
Wzięła telefon do ręki i nie zastanawiając się długo wybrała numer do Diany, jej najlepszej przyjaciółki.
-Didi, jesteś tam?- zapytała Ania
-Aniu, co się stało, płaczesz?
Przyszłą Pani Młoda zaczęła opowiadać swojej świadkowej co takiego ja spotkało.
-Annie, słońce a nie przyszło Ci do głowy, żeby po prostu pochodzić po sklepach i ogarnąć jakąś suknię?- zaproponowała Diana
-Didi na miłość boską!Jakąś suknię? To nie ma być jakaś suknia- to najważniejszy dzień w moim życiu!!!- odpowiedziała Ania krzycząc do słuchawki.
-Dobrze, dobrze już rozumiem. Wiesz co? No nie przejmuj się, coś wymyślimy-mówiąc to strąciła łokciem torebkę z której wysypała się cała jej zawartość.
-Niech to szlag- rzekła Diana
-No wiem, wiem, że jest tragicznie ale przecież musi być jakiś sposób.
Diana zbierając zawartość torebki przez chwilę nie słuchała Panny Młodej. Wzrok przykuła jej wizytówka salonu mody, który przecież niedawno miał otwarcie i prowadzi Go nikt inny jak jej kuzynka.
-Ania jadę do Ciebie z odsieczą, chyba mam pomysł.
Po czym wsiadła do swojego samochodu i ruszyła do Ani.

***
Ann Kathrin Brommel siedziała przed telewizorem oglądając kolejny odcinek dr. House'a, gdy wpadł uszczęśliwiony Mario Gotze aby obwieścić dziewczynie swój jak to zawsze bywało genialny pomysł.
-Ann, słoneczko musisz się zgodzić, po prostu musisz albowiem jest to genialny pomysł- stwierdził Gotze.
-A gdzie cześć Ann, jakże ja się cieszę, że Cię widzę. Usychałem z tęsknoty.
-Tak, tak. Bardzo się cieszę, ale dobra wystarczy tych czułości. Jak wiesz wracając do domu...- mówił Mario, lecz Ann nie dała mu dokończyć. Wywróciła tylko oczami i powiedziała:
-Tak tak, wiem. Zaraz przedstawisz mi ten swój jakże błyskotliwy pomysł. Lecz już zawczasu mówię- NIE!.
Mario był przygotowany na taką wersje zdarzeń. Przecież znali się nie od dziś. Ann jednak zapomniała, ze nie z nim takie numery. Bardzo dobrze wiedział jak ją przekonać.
-Ann zanim cokolwiek powiesz chodź coś Ci pokażę, mówiąc to usiadł do laptopa, wystukał coś na klawiaturze i ukazała się strona schroniska.
-No popatrz na te biedne psiaki, czyż nie są słodkie?- w tym momencie zrobił identyczna minę jak psinka na fotografii.
-O nie, nie. Tylko mi tu nie wyjeżdżaj z tymi oczami. Wiesz, że to cios poniżej pasa- rzekła Ann.
-No dobra, dobra. Chodź tu popatrz – mówiąc to złapał ją za rękę i posadził sobie na kolanach.-No nie chciałabyś w domu takiej cudownej psinki?- rzekł Mario.
Po kilku godzinach Ann dała się uprosić na małego spaniela imienia Moris. Gotze lada moment miał załatwić wszystkie sprawy związane z adopcją.

***

Po kilku deszczowych dniach w Dortmundzie pokazało się słońce. Ewa Piszczek wraz ze swoją przyjaciółką Josephine odpoczywając w ogrodzie dyskutowały na temat niespodzianki dla Ani Stachurskiej. Dziewczyny były tak pochłonięte rozmową, że nie zauważyły nawet kiedy to Łukasz Piszczek wrócił z treningu.
-Halo, mówi się, tu Ziemia, tu Ziemia-mówił Łukasz, wymachując przy tym rękoma.
-A co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona Ewa.
-No wydaje mi się,że chyba mieszkam słońce- odpowiedział Piszczek, całując przy tym żonę w czoło.
-Cześć Josephine.
-Hej Piszczusiu
-Dobra dziewczyny, czas się zbierać- rzekł uradowany Łukasz.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytała Ewa.
-Nie to Wy się wybieracie.
-My?- zapytały chórem dziewczyny.
-Tak, skoczycie do sklepu po prowiant, natomiast ja zajmę się zaproszeniem gości i ogarnięciem grilla.
W tym momencie objął dwie panie ramieniem:-Kochaniutkie robimy Gardenparty!
-Łukasz- zaczęła Ewa
-Tak wiem,wiem, moje pomysły są nieocenione i normalnie mnie ubóstwiacie.Ale dosyć tych czułości, musicie już iść.
Nie mając prawa głosu w tej konwersacji, zrezygnowane pojechały na zakupy.
--->2h później<-----

Wszyscy już siedzieli w ogrodzie Piszczków. Przybył Kuba z Agatą, Robert z Anią, Mario i Ann, Josephine, wpadł Marco oraz Mats z Cathy i zjawiła się jeszcze Viktoria- najgorsza plotkara pod słońcem, lecz Ewa i tak ja kochała. Razem z Josephine tworzyły wybuchowe połączenie. To właśnie Josephine i Viktoria pomagały Ewie, kiedy to z Łukaszem przeprowadziła się do Dortmundu, nie znając kompletnie tego kraju.
Towarzystwo bawiło się wyśmienicie. Kuba z Łukaszem smażyli steki. Viktoria przedstawiała dziewczynom nowe modowe nowości. Chłopcy ogólnie śmiali się z nowego dowcipu opowiadanego przez Matsa. Nagle wszyscy zauważyli, że Mario zniknął. Wszyscy zaczęli Go szukać. Gotze postanowił zrobić psikusa, wziął wąż ogrodowy i zaczął pryskać nim dziewczyny. Pomysł Maria spodobał się reszcie męskiej widowni, toteż pomogli mu w zmoczeniu dziewczyn.
Wśród pisku dało się usłyszeć:
-Zabiję Cię paskudo- krzyczała Ann
-Nie żyjesz już w tym momencie- wrzeszczała Ania wskakując Robertowi na barana. Pogorszyła oczywiście tylko sytuacje, ponieważ przewrócili się i zaczęli tarzać po ziemi.
Reszta dziewczyn wrzeszczała i biegała dookoła domu. Tylko jakoś nikt nie mógł zauważyć gdzie jest Ewa z Agatą.
-Agatka...weź wejdź tu w te krzaki, przeczekamy- stwierdziła pani Piszczek.
-Ewa, cholero tu są kolce.
-no raczej, nie inaczej, przecież to są choinki-odrzekła Ewa.
Obydwie wybuchnęły śmiechem.
-Cicho, ktoś idzie- stwierdziła Agata.

Piszczek przechodził koło choinek dy zauważył dwie czuprynki za drzewkami.
-A ku ku- wychylił się Łukasz.
-nawet nie waż się próbować- powiedziała groźnie Ewa.
-chłopcy ktoś tu jeszcze jest suchy- krzyknął Łukasz, zarzucając sobie Ewę na ramię.
-Normalnie jesteś trupem Piszczek. Lepiej mi się na oczy nie pokazuj.

Przemoczone towarzystwo zaczęło się suszyć. Wszyscy powoli zaczęli zbierać się do wyjścia. Została jeszcze Cathy z Matsem a Agata z Kubą. Pomagali Piszczkom ogarnąć ten bałagan.

W nocy Łukasza obudził głośny kaszel Ewy.
-Ewa, Ewa, obudź się-powiedział Piszczu.
Ewa nie mogąc się uspokoić kaszlała przez sen i zaczęła majaczyć. Zawsze tak miała gdy temperatura przekroczyła 39 stopni. Łukasz zbiegł na dół po leki. Podał je żonie i kaszel powoli ustawał. Łukasz widząc trzęsącą się z zimna Ewę, okrył ją kocem. Dziewczyna powoli zaczęła dochodzić do siebie, toteż Piszczu oddychając z ulgą położył się spać.
Nad ranem Ewa z panicznym krzykiem zerwała się z łózka.
-Ewuś co jest?-zapytał Łukasz.
Ewa nie mogąc złapać tchu opowiedziała Łukaszowi swój koszmar.
-Łukasz, śniła mi się moja matka, biologiczna matka i ona chciała mnie utopić rozumiesz? Byłam taka malutka, taka jak nasza Sara, jak ona mogła?
-Kochanie już dobrze, jestem tu, nic Ci nie będzie- pocieszał żonę Łukasz tuląc i kołysząc rozgorączkowana żonę. Z czasem Ewa zasnęła.
Tym razem pani Piszczek spała do rana. Gdy się obudziła strasznie bolała ja głowa. Zauważyła, ze Łukasza nie ma. Stwierdziła,że jest z małą, z racji tego, że słychać było gaworzenie Sary z kuchni.
Po chwili do sypialni wszedł Łukasz.
-O, nie śpisz już. Jak się dziś czujemy?-zapytał z troska Łukasz.
-No, na pewno lepiej niż w nocy- stwierdziła Ewa.
-Dobra, leż tu jeszcze, zaraz przyniosę Ci herbatę i zrobiliśmy z Sarą tosty z nutellą. Zaraz Ci dostarczymy, mówiąc to cmoknął Ewę w sam czubek nosa i odszedł.
Ewa nawet nie miała zamiaru schodzić na dół. Wiedziała jak wygląda kuchnia po rządzeniu w niej Łukasza i Sary....

No to mamy już za sobą pierwszy rozdział.
Mam nadzieje, ze się spodobał..
Troszeczkę się rozpisałam, wiem:)
Jeśli czytacie to skrobnijcie jakieś komentarze- żebym wiedziała, ze tu jesteście:)
A tu zostawiam Was z małą Saritką.
Pozdrawiam
Zuza



8 komentarzy:

  1. Nieźle się zapowiada!
    Oblewanki w ogrodzie, po prostu mega <3
    Ciekawy i fajny rozdział!
    Czekam na kolejny ;)
    Widzę, że masz mojego bloga w polecanych - bardzo mnie to cieszy ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochany Piszczuś:)
    Genialne dialogi:)
    Będę zaglądac tu częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. "-Agatka...weź wejdź tu w te krzaki, przeczekamy- stwierdziła pani Piszczek.
    -Ewa, cholero tu są kolce."
    Padłam <33
    Śliczna dziecinka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział<33
    Czekam na więcej;)
    GARDENPARTTY naj<33

    OdpowiedzUsuń
  5. GARDENPARTY - mistrzostow po prostu <3
    genialna treść i dialogi, no po prostu super ;)
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Na pewno będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka slodka dziecinka ♥♥♥
    Rozdział przecudowny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczny <3
    Hahahah niezły gardenparty :D

    OdpowiedzUsuń