- Zdrowie młodej pary!- Tym razem toast wzniósł Wasyl.
Goście weselni bawili się do białego
rana po czym wszyscy popadali ze zmęczenia do łóżek. Tylko biedny
Szczęsny miał w sobie tyle wigoru, lecz niestety nikt nie miał już
siły na podbój parkietu więc zrezygnowany poszedł spać.
----------->TYDZIEŃ
PÓŹNIEJ<---------
Łukasz Piszczek zbierał się na
trening swoich dortmundzkich pszczółek. Zmuszony był wziąć dziś
samochód ewy, gdyż jego był w warsztacie. Otworzył bagażnik i
coś szczególnego przykuło jego uwagę. Mianowicie była to męska
mucha od garnituru , jakieś szelki i męska biała koszula.Wąchając
koszulę czuć się dało męskie perfumy. Stwierdził, że to nie
jego. Oglądając po kolei rzeczy z każdej strony rozmyślał
dlaczego Ewa schowała to w bagażniku. Nie mając zbyt dużo czasu na
rozmyślanie schował z powrotem rzeczy do środka i ruszył na
trening.
***
Uradowany Mario wparował do sypialni
budząc przy tym Ann.
-Ann, Ann, mamy nasze maleństwo, no
zobacz Ann...
-Czy Ty człowieku nie możesz spać,
czy co? Po co budzisz mnie w środku nocy? Ja się pytam?
-Jaki środek nocy, jest już 10.00. No
weź zobacz dostaliśmy naszego Kleo- stwierdził Mario pokazując
zamknięty karton.
-Kleo? Kto Go tak skrzywdził takim
imieniem?-zapytała Ann.
-No, właściwie to ja to wymyśliłem.
Przecież jest oryginalnie.
-Taa bardzo. Dobra nie machaj mi tu tym
pudłem, bo nudności dostanie i będziesz miał niespodziankę w
środku.
-No nie jesteś ciekawa co tam jest?-
zapytał Mario
-Wolnego, wolnego. Mogę najpierw się
ubrać?
Mario teatralnie wywrócił oczami i
poszedł do kuchni.
-Dobra jestem już, pokaż to cudeńko.
Ann odebrała od Mario karton, zastanawiając się dlaczego Kleo nie szczeka. Otworzyła pudełko i
krzyknęła z wrzaskiem rzucając przy tym kartonem na łózko i
wchodząc nogami na sam środek stołu.
-Czy Ciebie człowieku już do końca
przygrzało?-zapytała Ann.
-No weź nie przesadzaj, aż taki
brzydki nie jest.
-Mario, cholera jasna, wychodzę a jak
wrócę ma tu już tego czegoś nie być!
Wyszła trzaskając drzwiami.
***
W drodze powrotnej Piszczu nie mógł
się na niczym skupić. W głowie miał tylko obraz z bagażnika żony.
Wjeżdżajac na podjazd zauważył, ze w salonie świeci się
światło, toteż postanowił porozmawiać z Ewą. Zabrał „rzeczy”
z bagażnika i ruszył w kierunku domu.
-O jesteś już- oznajmiła Ewa, dając
soczystego buziaka mężowi w policzek.
-Ewcia, musimy pogadać- stwierdził
Piszczu.
-Matko Boska, co się stało?. Masz co
najmniej taką minę jakbyś się dowiedział o nieuleczalnej
chorobie. Łukasz powiedz coś!
-Ewa, czy Ty mnie zdradzasz?- wypalił
Łukasz, dziwiąc się, ze tak szybko przeszło mu to przez gardło.
Ewa nie za bardzo rozumiejąc skąd
Piszczkowi na myśli wzięły się takie brednie patrzyła na niego jak
na idiotę.
-No tak, po co ja się pytam, przecież
i tak się nie przyznasz!- krzyknął Piszczu.
Tym razem ewa wybuchnęła śmiechem,
nie pojmując co Łukaszowi przyszło do głowy z ta zdradą.
-Ewa, to nie jest śmieszne!
-Tak, wiem wiem. Przepraszam.- odrzekła
Ewa tłumiąc śmiech.
Ujęła twarz Łukasza w swoje dłonie.
-Piszczusiu, głupolu Kocham tylko
Ciebie. Co Ty sobie wymyśliłeś?- stwierdziła całując załamanego
Łukasza w usta.
-Ewka, nie dam się nabrać!. Co to
robiło w Twoim bagażniku?- zapytał Piszczu, rzucając na stół
rzeczy z bagażnika.
-O rany! Zapomniałam, na śmierć,
zapomniałam.
-A jednak! No to świetnie- krzyknął
rozwścieczony Łukasz.
-Uspokój się! Chodzisz po tym domu
jakby Cie osa użądliła. Siadaj na tym krześle to Ci wytłumaczę
wszystko.
Łukasz usiadł na krześle po czym zaczął słuchać.
-No więc? Słucham...
-To było na wieczorze panieńskim Ani-
wysłuchując pierwszego zdania Piszczek złapał się za głowę.
-Zamówiłyśmy dla Aneczki striptizera
i...
-Boże, Ewa ze striptizerem!
Naprawdę??- spytał Piszczek.
-Dasz mi dokończyć?- zapytała Ewa.
Łukasz milczał więc Ewa
kontynuowała.
-Dobra, nie będę Ci tłumaczyć co się
dzieje na panieńskim, bo na kawalerskim też pewnie szaleliście-
spojrzała Ewa pytająco na męża.
Speszony Piszczek nie wydał z siebie
ani jednego dźwięku.
-Po prostu po tym wszystkim ubrał się
w swoje rzeczy i pojechał do domu a to zostało tu w salonie więc
wpakowałam to do bagażnika i miałyśmy z Anką mu to odwieźć. Ale
ten ślub, to wszystko...Nie było czasu a ja na śmierć o tym
zapomniałam-rzekła Ewa patrząc na Łukasza, który wyglądał
jakby zaraz miał eksplodować.
-Po pierwsze co masz na myśli, mówiąc:
„Po tym wszystkim”? A po drugie to co on robił w naszym domu?-
zapytał Łukasz.
-Łukasz! Do cholery! To już nie jest
wcale śmieszne! Co miałam Go na dworze przyjąć? Jak to sobie
wyobrażasz? Człowieku! Zrobił striptiz dla Ani i pojechał w
długą......I weź tutaj proszę Cie, nie wyjeżdżaj mi tu z takimi
tekstami ,bo nie chcesz mi powiedzieć, że spokojnie sobie
siedzieliście i piliście piwo na kawalerskim!- zdenerwowana Ewa
podniosła głos.
-Tak!Tak właśnie było! Zero
atrakcji, zgubiliśmy drogę, przebiła nam się opona i cały
kawalerski spędziliśmy w lesie! Zadowolona?- odparł Łukasz i
wybrał się na górę spać.
----------------------------------------------------
Ogłoszenie!!!
Niezależnie
od tego czy chłopaki zostają czy odchodzą z Dortmundu to u mnie i tak
będziecie mogli o nich czytac:) Nic w twj sprawie nie ulega zmianie:)
A tu łapcie Piszczki ode mnie :)
Zuzia
Świetny rozdział <3 Jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kocham Twoje dialogi<33
OdpowiedzUsuń"Co miałam Go na dworze przyjac?" haha
o kurcze kocham Cię normalnie:) Zzdrosny Piszczus---słodkiee♥♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam co dalej:)
Przebosski rozdział:)
OdpowiedzUsuńHaha Piszczu wymiata:)
Swoja drogą ciekawe co takiego Ann zobaczyła w tym kartonie:)
Z niecierpliwoscia czekam na kolejny!!;)
uwielbiam jak piszesz!!!!;)
OdpowiedzUsuńhaha Piszczu nie do podrobienia:)
Nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawe co było w tym pudle.
OdpowiedzUsuńja również nie mogę się doczekac;)
OdpowiedzUsuńPisz szybkoo♥♥♥
Fantastyczny ♥
OdpowiedzUsuń