Ewa Piszczek z ociągnięciem postanowiła otworzyć drzwi.
-Tak? Słucham?- zapytała Piszczkowa
Kobieta zapatrzyła się w brunetkę i rzekła:
-Dzień dobry, jestem Ewa Wesołowska.
-Dzień dobry, w jakiej sprawie Pani przyszła?
Kobieta już miała otworzyć usta lecz w tle usłyszała płacz Sary.
-Przepraszam, muszę iść do córki. Ma Pani coś ważnego mi do przekazania?
-Nie, właściwie już nic. Proszę iść do dziecka.
Ewa zamknęła drzwi po czym poszła uspokoić Sarę, która nadal miała kolkę.
Kobieta stała pod posesją Piszczków i spoglądała w okno w którym widać było jak Piszczkowa nosiła małą na rękach.
-Kto to był?- zapytała Agata
-Dziwna kobieta jakaś. Przedstawiła się a jak usłyszała płacz Sary to stwierdziła, że jednak po nic ważnego nie przyszła.
***
Ann Kathrin była uszczęśliwiona, że Mario zgodził się aby Alice zamieszkała z nimi. Poszła więc do szpitala aby obwieścić to ciężarnej.
-Ale Ann....
-Nie ma ale, dziś wypisują Cię ze szpitala i zamieszkasz z nami. Koniec dyskusji.
-Ann posłuchaj. Za dużo dla mnie już zrobiłaś. Nie mogę przyjąć tej propozycji.
-Alice ale oczywiście, że możesz.
-Proszę Cię, mam swoje mieszkanie.
-Wiem, ale potrzebujesz opieki.
-Nie ma mowy! Nie jestem niepełnosprawna tylko w ciąży i jadę do siebie!- krzyknęła Alice po czym wyszła ze złością z sali.
-Zaczekaj!- zawołała Ann, lecz ciężarna już wsiadała do taksówki.
Zrezygnowana modelka wsiadła do samochodu i ruszyła w kierunku domu. Zamyśloną AK na światłach przywołał do porządku kierowca, gdyż zaczął trąbić gdy Ann nie jechała mimo iż, było zielone światło.
-Matko, gdzie Wam się tak spieszy?- powiedziała Ann sama do siebie.
Gdy dojechała do domu przywitał ją Gotze.
-Cześć. Gdzie jest....
-Nie pytaj- stwierdziła dziewczyna kierując się w stronę łazienki by wziąć prysznic.
-Ann, co jest?- mówił Mario stojąc pod drzwiami łazienki.
-Nic a co ma być?
-Dlaczego nie przywiozłaś Alice?
-Bo nie chciała- odrzekła Ann trącając drzwiami Mario.
Ann poszła w stronę kuchni by w końcu coś zjeść. Tak się zaangażowała w tą sprawę z Alice, ze nic nie jadła cały dzień.
Usiadła z Gotze'm do stołu i jedli nie rozmawiając o niczym. Po jakichś 5 minutach Mario nie wytrzymał:
-I co tak będziesz teraz milczeć cały czas?
-Idę się przejść.
-Ann! Nie zjadłaś nic!
-Nie jestem głodna, przepraszam.
Wyszła z domu, po 15 minutach Mario postanowił ją poszukać i znalazł ją nad rzeczką siedzącą na murku. Podszedł do niej od tyłu i położył brodę na jej ramieniu.
-Ann....Co jest?
-Nic
-No przecież widzę.
-No bo, no....ja przecież chciałam tylko dobrze. A ona się wkurzyła i powiedziała, że nie jest niepełnopsrawna.
-I tym się tak przejmujesz?
Ann spuściła głowę i wodziła wzrokiem za podążającym strumykiem.
-No, już dobrze- Gotze przytulił dziewczynę- Ale pamiętaj, że nie da się uszczęśliwić nikogo na siłę.
-No już...powiedz to swoje: A NIE MÓWIŁEM
-Nic takiego nie powiem ok? Chodź do domu, bo zimno.
***
Po wygranym meczu Marco Reus postanowił zrobić mega party u siebie. Gdy już wszyscy byli lekko podpici postanowili zorganizować karaoke. Na pierwszy rzut ruszył Reus i Gotze.
Po skończonym repertuarze Lily stwierdziła:
-Marco, jak Ty pięknie fałszujesz.
-Wcale nie!
-Wcale tak!
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Tak
-Nie
-Mam Cię- zaśmiał się Lily
-Osz Ty małpo. Nie dość, że rude to jeszcze wredne.- stwierdził Marco goniąc Lily po mieszkaniu.
Dorwał ją w sypialni.
-Tu się schowałaś. Teraz nie wyjdziesz- stwierdził Reus zbliżając się do dziewczyny.
-Odejdź ode mnie zboczeńcu!
Marco nie podzielał zdania Lily więc przywarł ciałem do niej całując ją po szyi.
-Przestań, proszę.
-Lils, ładnie pachniesz.- powiedział blondyn nie przerywając czynności.
Dziewczyna odchyliła głowę w bok przymykając oczy. Poczuła przyjemne dreszcze na całym ciele.
-Reus, nie zapomniałeś, ze gości zaprosiłeś i siedzą na dole?
-Dadzą sobie radę.
Lily pociągnęła za koszulkę Marco i wylądowali na łóżku. Dziewczyna usiadła okrakiem na blondynie o czym zaczęli się namiętnie całować.
---------------------------------------------------------
Pisany na szybko:)
Jednym okiem oglądałam Dlaczego ja a drugim okiem patrzyłam na kartkę i pisałam:D
Pozdrawiam
Julita:**
Świetny rozdział! Super po prostu :)
OdpowiedzUsuńMarco jaki niewyżyty :3
Szkoda że Alice nie pojechala do Ann i Mario.
Czekam na kolejny. Buziaki ;*
ohoho Reus jaki słodziak<33
OdpowiedzUsuńBiedna Ann:(
Pozdrawiam:*
Szkoda Ann, chciała dobrze:)
OdpowiedzUsuńReus:***Aww
Buziak:**
Wspaniały rozdział! Szkoda mi Ann, ale nie powinna tak bardzo angażować się w sprawy Alice. Jestem ciekawa co to za kobieta była u Ewy. KOńcówka najlepsza. Lily i Marco <3 W końcu mu uległa. Czekam na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń