Karetka, która przyjechała w miejsce wypadku tarasowała drogę tak, że na drodze zrobił się niemały korek.
Ania Lewandowska leżała już na noszach po udanej próbie ratowania życia. W mgnieniu oka służby zdrowia dojechały do szpitala. Tam zapewnili Ani profesjonalną opiekę. Zadzwonili też do Roberta, który grał nadal z Piszczkiem w Call of Duty. Lecz po tej informacji nie zastanawiając się ruszył do szpitala. Anka leżała na sali pod wyciągiem. Poza złamaną nogą i obrażeniami na ciele nic jej nie było. Lekarze twierdzili, że miała wiele szczęścia, iż w ogóle przeżyła.
-Co się stało?- zapytał Robert wchodząc do opustoszałej sali szpitalnej.
-To moja wina.
-Co Ty mówisz? Ania co tam się naprawdę stało?
-Był mały ruch a ja spieszyłam się do Diany no i postanowiłam jej wysłać sms-a. Nie zauważyłam tej ciężarówki, światło mnie oślepiło i....dalej nic nie pamiętam- zaczęła płakać Lewandowska.
-Ćśś- Lewy przytulił swoją żonę.
-Wszystko będzie dobrze.
-Robert! Nic nie będzie dobrze. Nie czuję lewej nogi. Rozumiesz? Mogę spędzić resztę życia na wózku.
Lewy był przerażony. Wiedział co to znaczy dla jego żony. Był na nią zły, że była tak lekkomyślna sms-ując w aucie ale nie potrafił w takiej sytuacji się gniewać.
***
-Bo co? Może to pani wreszcie z siebie wykrztusić? Co z tego, że mamy takie samo imię?- zapytała już poirytowana Piszczkowa.
-Jestem Twoją matką Ewa. Jestem Twoją biologiczną mamą- mówiła kobieta ze łzami w oczach.
-Słucham?! Ja nie mam matki, ojca też nie. Wychowywałam się w domu dziecka!.
-Nawet nie wiesz jak mi przykro...
-Przykro Ci? Ty kobieto w ogóle wiesz co te słowa znaczą? Jak można być tak perfidnym i porzucić swoje dziecko? Czego Ty w ogóle chcesz? Po co mnie odszukałaś? Przypomniałaś sobie jednak o mnie? Po tylu latach?
-Ewa to nie tak. Kiedyś było inaczej. Nie byłam gotowa. Musiałam Cię oddać- stwierdziła kobieta.
-Ludzie, którzy nie są gotowi nie fundują sobie dzieci...Agata wychodzimy!
-Poczekaj!- odezwała się kobieta- Mam raka.
Piszczkowa odwróciła się na pięcie kładąc dłonie na stole:
-To żałosne wiesz? Dowiedziałaś się, że jesteś chora i chcesz odkupić swoje winy? Nie dam Ci tej satysfakcji.
Tym razem Ewa i Błaszczykowska opuściły lokal i to nie w najlepszym humorze.
***
Od wczorajszego dnia Alice nie dawała znaku życia. AK poważnie zaczynała się martwić.
-Przesadzasz. Może nie ma ochoty na jakiekolwiek spotkania- skwitował Goetze.
-Co jeśli coś się stało?- zapytała brunetka -Pójdę tam.
-Ann przestań zachowywać się jak matka.
-Mario nie rozumiesz. Napisałaby chociaż sms-a, coś musiało się stać.
-Ann? Chcesz powtórkę z rozrywki? Pamiętasz co było jak zaproponowałaś jej wspólne mieszkanie? Chcesz znów kolejnej kłótni?
-No ale teraz jest inna sytuacja. Przecież niczego jej nie narzucam.- stwierdziła AK.
-Nie? A ja myślałem, że takie nękanie telefonami to już trochę jest narzucanie się.
-Przesadzam?- zapytała dziewczyna.
Goetze twierdząco pokiwał głową. Brunetka wtuliła się mocno w chłopaka kładąc podbródek na jego ramieniu.
-Może rzeczywiście przesadzam.
-Spokojnie. Wszystko jest w porządku tak? Zjemy chińszczyznę?- zapytał brunet
-Yhm.
Para oglądała film gdy do ich uszu dobiegł głos telefonu.
-Słucham?- zapytała AK
-Pani Brommel?
-Tak. O co chodzi?
-Dzwonię ze szpitala Fluger w sprawie Alice Bachmann.
---------------------------------------
No więc chciałabym bardzo ale to bardzo podziękować za wszystkie wyświetlenia:)
Było Was już tu ponad 10 tysięcy <33
Dziękuję<33
Zostawiam ku Waszej ocenie kolejny rozdział:)
Buziole
Luiza:**
niedziela, 13 października 2013
niedziela, 6 października 2013
Trzy spotkania
Ewa Piszczek sama do końca nie wiedziała czy dobrze robi decydując się na to spotkanie i im bliżej była godzina szesnasta tym miała więcej wątpliwości. Koniec końców jednakże wybrała się z Agatą na miejsce spotkania. Z zapartym tchem siedziały w przytulnej kawiarence na Uberstrasse.
Agata nie do końca była przekonana co do pomysłu Piszczkowej, gdyż uważała że list mógł napisać każdy a co jeśli nadawca okaże się jakimś zboczeńcem albo co gorsza mordercą. I właśnie dlatego postanowiła iść z przyjaciółką na spotkanie. Co prawda nawet jeśli ten ktoś okaże się niebezpieczny to szanse, że nad nim wygrają są nikłe, lecz lepsze to niż Ewka miałaby iść sama. Nie wybaczyłaby sobie tego do końca życia.
Czarne myśli Agaty odgoniła kobieta, która zamierzała dosiąść się do stolika.
-To chyba na mnie czekacie- rzekła kobieta
Ewa podnosząc wzrok znad stolika powiedziała:
-Zaraz, zaraz ja panią skądś kojarzę...Tak już wiem, była pani u mnie ostatnio.
-Tak byłam, już wtedy miałam Ci to powiedzieć ale.....nie dałam rady.
-Właśnie, chciała mi pani coś powiedzieć. Zaintrygował mnie list, więc przyszłam. To jest moja przyjaciólka Agata.
-Miło mi- rzuciła blondynka
-Mi również- uśmiechnęła się nieznajoma -Dobrze, nie będę owijać w bawełnę i powiem Ci wszystko, w końcu po to tu przyszłam. Jestem Ewa Wojciechowska. Jak widzisz mamy to samo imię a wiesz dlaczego?
Piszczkowa bezradnie pokręciła głową.
-Bo, bo....
***
Anna Lewandowska postanowiła spotkać się z Dianą w centrum Dortmundu gdy jej komórka się rozdzwoniła.
-Słucham?- zapytała brunetka
-Anuś spóźnię się 30 minut, wybacz ale mam awarie w domu- powiedziała zdesperowana Diana.
-Nie ma sprawy. Będę czekać na miejscu. Pa.
Spotkanie opóźni się o całe 30 minut więc Lewandowska stwierdziła, że zdąży jeszcze zjeść śniadanie przed wyjściem. Na półce w pudełku stało nieotwarte jeszcze opakowanie czekoladowych musli. Otworzyła je więc dodając do nich błonnik i zalała mlekiem. W międzyczasie usłyszała krzyki Roberta, który miał dziś dzień wolny od treningu i grał z Piszczkiem przez internet w Call of Duty.
Po chwili do pokoju wkroczyła Ania.
-Lewandowski! Drzesz się tak, że Cię na dole słyszę!
-Cześć Ania!- krzyknął równie rozochocony Łukasz.
-Cześć Piszczek. A ty- zwróciła się do Lewego-Nie musisz tak chyba tymi kurwami rzucać przy tej grze.
-Ty nic nie rozumiesz! Nawet nie wiesz ile to wywołuje emocji.
-Właśnie widzę. Dobra, będę później. Pa
-Paaa- rzuciła chórem klubowa 26 i 9.
Ania dosłownie wybiegła z domu, gdyż te 30 minut zamieniło się w 45 i była już spóźniona. Wsiadła więc w samochód i ruszyła przed siebie. Na ulicy był mały ruch więc postanowiła w międzyczasie napisać sms-a do Diany, że zaraz będzie.
I to był błąd.
Zdaje się, że Anna Lewandowska zapamięta ten dzień do końca życia o ile w ogóle Go przeżyje.
***
Borussia Dortmund przegrała mecz z Borussią Moenchengladbach . Wszyscy schodzili z boiska w ponurych nastrojach. Jedynie Hummelsowi było wszystko jedno. Był ciekawy czy Tatiana zjawi się na meczu. Wypatrywał jej przed Iduna lecz nic z tego. Zdaje się, że tylko on miał nadzieję na to spotkanie bo dziewczyna się nie zjawiła. Zrezygnowany poszedł z chłopakami do klubu.
------------------------------
Cześć pszczółki:*
Przegraliśmy mecz :(
I w dodatku Sahin w kontuzji:(
Smutek i płacz:(
Mam nadzieję chociaż, że rozdział się spodoba bo jak dla mnie beznadziejny.
Pozdrawiam
Luiza:*
Agata nie do końca była przekonana co do pomysłu Piszczkowej, gdyż uważała że list mógł napisać każdy a co jeśli nadawca okaże się jakimś zboczeńcem albo co gorsza mordercą. I właśnie dlatego postanowiła iść z przyjaciółką na spotkanie. Co prawda nawet jeśli ten ktoś okaże się niebezpieczny to szanse, że nad nim wygrają są nikłe, lecz lepsze to niż Ewka miałaby iść sama. Nie wybaczyłaby sobie tego do końca życia.
Czarne myśli Agaty odgoniła kobieta, która zamierzała dosiąść się do stolika.
-To chyba na mnie czekacie- rzekła kobieta
Ewa podnosząc wzrok znad stolika powiedziała:
-Zaraz, zaraz ja panią skądś kojarzę...Tak już wiem, była pani u mnie ostatnio.
-Tak byłam, już wtedy miałam Ci to powiedzieć ale.....nie dałam rady.
-Właśnie, chciała mi pani coś powiedzieć. Zaintrygował mnie list, więc przyszłam. To jest moja przyjaciólka Agata.
-Miło mi- rzuciła blondynka
-Mi również- uśmiechnęła się nieznajoma -Dobrze, nie będę owijać w bawełnę i powiem Ci wszystko, w końcu po to tu przyszłam. Jestem Ewa Wojciechowska. Jak widzisz mamy to samo imię a wiesz dlaczego?
Piszczkowa bezradnie pokręciła głową.
-Bo, bo....
***
Anna Lewandowska postanowiła spotkać się z Dianą w centrum Dortmundu gdy jej komórka się rozdzwoniła.
-Słucham?- zapytała brunetka
-Anuś spóźnię się 30 minut, wybacz ale mam awarie w domu- powiedziała zdesperowana Diana.
-Nie ma sprawy. Będę czekać na miejscu. Pa.
Spotkanie opóźni się o całe 30 minut więc Lewandowska stwierdziła, że zdąży jeszcze zjeść śniadanie przed wyjściem. Na półce w pudełku stało nieotwarte jeszcze opakowanie czekoladowych musli. Otworzyła je więc dodając do nich błonnik i zalała mlekiem. W międzyczasie usłyszała krzyki Roberta, który miał dziś dzień wolny od treningu i grał z Piszczkiem przez internet w Call of Duty.
Po chwili do pokoju wkroczyła Ania.
-Lewandowski! Drzesz się tak, że Cię na dole słyszę!
-Cześć Ania!- krzyknął równie rozochocony Łukasz.
-Cześć Piszczek. A ty- zwróciła się do Lewego-Nie musisz tak chyba tymi kurwami rzucać przy tej grze.
-Ty nic nie rozumiesz! Nawet nie wiesz ile to wywołuje emocji.
-Właśnie widzę. Dobra, będę później. Pa
-Paaa- rzuciła chórem klubowa 26 i 9.
Ania dosłownie wybiegła z domu, gdyż te 30 minut zamieniło się w 45 i była już spóźniona. Wsiadła więc w samochód i ruszyła przed siebie. Na ulicy był mały ruch więc postanowiła w międzyczasie napisać sms-a do Diany, że zaraz będzie.
I to był błąd.
Zdaje się, że Anna Lewandowska zapamięta ten dzień do końca życia o ile w ogóle Go przeżyje.
***
Borussia Dortmund przegrała mecz z Borussią Moenchengladbach . Wszyscy schodzili z boiska w ponurych nastrojach. Jedynie Hummelsowi było wszystko jedno. Był ciekawy czy Tatiana zjawi się na meczu. Wypatrywał jej przed Iduna lecz nic z tego. Zdaje się, że tylko on miał nadzieję na to spotkanie bo dziewczyna się nie zjawiła. Zrezygnowany poszedł z chłopakami do klubu.
------------------------------
Cześć pszczółki:*
Przegraliśmy mecz :(
I w dodatku Sahin w kontuzji:(
Smutek i płacz:(
Mam nadzieję chociaż, że rozdział się spodoba bo jak dla mnie beznadziejny.
Pozdrawiam
Luiza:*
Subskrybuj:
Posty (Atom)