Mario Gotze zarządził zbiórkę o 7.00 rano co wywołało lekkie oburzenie u reszty ekipy, która to narzekała na tak wczesna porę. Jednakże punkt 7.00 wszyscy stacjonowali pod domem Gotzego. Wyjątkiem był oczywiście Marco, u którego 10 minut spóźnienia było już tradycją. Zostało to oczywiście skomentowane przez Lily, która miała jechać z nimi. Gotze stwierdził, że im więcej ludzi pojedzie tym będzie lepiej. Ania więc zabrała ze sobą Dianę a Ewa nigdzie nie ruszała się bez Viktorii i Josephine. Viks dość mocno zaprzyjaźniła się z Nico, chciała Go zabrać ze sobą, lecz on niestety nie mógł jechać.
-Dobra słuchajcie ruszamy, pakujcie się do samochodów- zarządził Mario i wszyscy zgodnie podążyli do wozów.
Piszczki i Błaszczykowscy zmieścili się w aucie Kuby. Gotze jechał na przedzie z Ann, Dianą i Lewandowskimi, Viktoria i Josephine zabrały sie z Hummelsem i Leitnerem. A Marco i Lily...
No właśnie...
Marco jak to Marco zapomniał z domu ładowarki a jakoby nikt nie posiadał takiej ładowarki, która by pasowała musiał się po nią wrócić.
Viks wiedziała jak Marco działa na Lily- a działał jak płachta na byka, toteż postanowiła, że oni pojadą sami razem. Na co Lily obiecała sobie, że oskalpuje Viktorię na miejscu.
***
-Wszystko masz?- zapytała Lily czekając na Reusa w samochodzie.
-Tak. Możemy jechać- stwierdził Marco
-Ale na pewno? Żeby czasem w połowie drogi nie przypomniało Ci się, że zapomniałeś swojego mózgu!
Marco nic nie mówił tylko patrzył się na dziewczynę.
-No i co się tak gapisz?- zapytała Lils
-A co popatrzeć sobie już nie można? Wiesz co? Może ja poprowadzę co? To długa jednak droga i....
-Czy Ty sugerujesz, ze skoro jestem dziewczyna to nie umiem jeździć? A właśnie powiem Ci, że umiem. A poza tym to wybacz ale nie tkniesz mojego auta.
*Parę godzin później- godz 24.40*
-Lils nawet nie wyobrażałem sobie jaki z Ciebie nieoceniony kierowca, ale oczy Ci się zaraz zamkną a nie chcemy chyba kraksy na drodze co?- zapytał Reus
-Ty się nawet tu nie przymilaj...No ale dobra, przesiadamy się. Ale nie myśl sobie, ze będę spać. Mam Cię na oku i obserwuje jak jedziesz.
***
-No to powoli dobijamy do celu- zakomunikował Gotze
-Jesteś pewny, że to tu?- spytała Ann widząc dookoła tylko jakieś gospodarstwa i wylegujące się krowy na pastwiskach.
-Tak to na pewno tu. Chatka nr 18.- odrzekł Mario
-To w takim razie tu- palcem wskazała na dom z nr 18 Lewandowska
-Dobra cumujemy laczki- stwierdził Gotze po czym po koleji każdy wychodził z samochodu.
-Ooo fuj! Mario ale tu smród. Gdzieś Ty nas wywiózł!- krzyknął Mats
-O żesz w mordę, coś mi się do buta przykleiło i podejrzewam, ze to tak śmierdzi- stwierdziła Viktoria.
-Ludzie, opanujcie się. Czysta natura. Powdychajcie świeże wiejskie powietrze- zakomunikował organizator wycieczki.
-No do świeżości to tu daleko i wybacz ale nie zaciągnę się bo chyba bym padła- stwierdziła Ewa
-Zgon z powodu wciągania smrodów- odrzekł uhahany Marco
-Dobra, z Wami się gdzieś wybrać wieśniaki. Może pójdziemy tak do domu. Zapowiedziałem gospodarzom, ze będziemy późno, chodźmy.
-Okey- wszyscy zgodzili się ruszyć do chatki omijając niespodzianki pozostawione przez krowy na drodze.
***
Rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyły się i ich oczom ukazał się zaniedbany starszy pan.
-Dzień dobry, Mario Gotze- przedstawił się brunet.
Gospodarz domu, nie kontaktował najwidoczniej o tej porze, toteż patrzył się jakby ujrzał pielgrzymkę zmierzającą do Częstochowy.
Mario widząc zdziwienie w oczach mężczyzny podjął rozmowę:
-Umawiałem się z panią Kirschner na tydzień pobytu tutaj.
-Helga!- mężczyzna wydarł się tak, że psy w sąsiednim gospodarstwie dały o sobie znać.
-No czego się tak drzesz w środku nocy?- zapytała kobieta
-Jakieś ludzie przyjechali i mówio, ze bedo tu 7 dniów- stwierdził gospodarz.
-Tak, tak. Wpuść ich i zaprowadź do pokoji- krzyknęła kobieta do męża.
Mąż posłusznie pokazał lokum Dortmundczykom po czym zszedł na dół.
-No 5 gwiazdek to bym im nie dał- stwierdził Piszczu
-Nie marudźcie tylko spać! Jest już późno.- stwierdził Mario.
Gospodarz udał się do swojej żony.
-Helga. Kto to w ogóle jest?
-No przyjechali pomóc nam w gospodarstwie na tydzień- stwierdziła pani domu.
-------------------------------------------
Kochani:**
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i obserwacje:)
Staram się nadrabiać teraz Wasze blogi:)
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli:)
A no i zostawiam Was z moim mężem- Marco Reusem♥♥♥ :D
Zuza:)
Chciałabym ich widzieć na wsi ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co to będzie dalej!
Cudowny rozdział <3
Czekam z niecierpliwością na nn!
Pozdrawiam ;*
hahahaha- cumujemy laczki:D
OdpowiedzUsuńJuż to widzę oczami mojej wyobraźni haha:D
Czekam na nn:)
Zapraszamy na pierwszy odcinek ;D
OdpowiedzUsuńhttp://www.diespannungsteigt.blogspot.co.uk/
a wcale że bo nie bo to mój mąż:D:D:D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny<33
Haha już sobie wyobrażam Mario przy krówkach:D
Hahahaha
Pozdrawiam
Ohoho to się wpakowali:)
OdpowiedzUsuńHaha ciekawy urlop:D
Pozdrawiam
ale ich Mario załatwił :D czekam na nexta, pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mario to ma pomysły. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhahahahah Dialogi naj<33
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością ne nexcika:D
Pozdrawiam
Jeju jak Mario ich wrobił :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej ;)
Rozdział boski.
Czekam na next ;>
Pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhaha Mario i te jego pomysły:D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta!;)
Pozdrawiam:)
ach ten Mario:)
OdpowiedzUsuńCiekawe co tam się wydarzy:)
Czekam na nn:)
Pozdrawiam
hahaha świetne<33
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:)
Pozdróffki:)
Hej :) Zostałaś nominowana do The Versatile Blogge :D
OdpowiedzUsuńwięcej szczegółów u mnie na blog ;) http://kolorowezycie14.blogspot.com/
Pierwsze, co napiszę, to to, że strasznie Cię przepraszam za to, że jestem tak do tyłu z komentowaniem! Brak czasu, wyjazd. Ale nadrobię to :) Ach, ten zapominalski Marco. Z nim to zawsze zabawa jest, jak z Mario. Po prostu mieszanka wybuchowa!
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
http://marcoreusstory.blogspot.com/
nie przepraszaj, nie ma za co:)
UsuńDziekuję,że czytasz i komentujesz:**
Pozdrawiam