Agata właśnie szykowała się do
wyjścia, kiedy zatrzymał ją Kuba.
-Tylko nie szalej tam za
bardzo-powiedział mrugając do żony zalotnie okiem.
-To samo tyczy się Ciebie- rzekła
Agata grożąc mężowi przy tym palcem.
Błaszczykowska wsiadła do auta i
ruszyła w stronę domu Piszczków. Drzwi otworzyła jej Ewa.
-O Aguś jesteś już,
wejdź-powiedziała pani Piszczek.
-Sama jesteś?-spytała Agata.
-Tak, Łukasz pojechał po Roberta a po
Sarę przed chwilą przyszła opiekunka.
-No to chodź coś Ci
pokażę-stwierdziła Agata wyjmując mały pakunek-Zobacz co
zakupiłam nam na dzisiejszy wieczór Panieński przyszłej Pani
Lewandowskiej
Ewa jak zobaczyła co takiego jej
koleżanka kupiła na imprezę, ze śmiechu prawie by się
zakrztusiła.
-Agatka, chcesz mi powiedzieć, że w
tym mamy wystąpić dziś wieczorem??-spytała Ewa.
-No jasne, zobaczysz jaki będzie ubaw-
stwierdziła Agata.
Agata wyjęła królicze uszy z torby
wpięła je we włosy,narzuciła na siebie swoja hawajską sukienkę,
którą zakupiła również dla reszty dziewczyn, podeszła do lustra
i zaczęla się przeglądać.
-Ewka, jak wyglądam?
Ewa płacząc ze śmiechu, złapała
Agatę za biodra i męskim głosem rzekła:
-Jakbym była facetem, byłabyś już
moja...
Dziewczyny wybuchły śmiechem i
postanowiły iść szykować przekąski dla reszty lejdis.
***
-No Panowie ruchy, ruchy jest już
grubo po 17.00 a Wy jeszcze nie gotowi!!!-stwierdził Piszczu widząc
jaki panuje rozgardiasz w domu Roberta.
-Nie stresuj się tak Piszczusiu, złość
piękności szkodzi czy jakoś tak...Już gotowi!!!-odrzekł Mario i
wszyscy zaczęli się pakować do busa wynajętego przez Kubę.
-Dobra słuchajcie, ruszamy. Myślę,że
jakieś 45 minut i będziemy na miejscu-powiedział Kuba.
-Kuba ale znasz drogę co?-spytał się
Marco
-Osobiście nigdy tam nie byłem,
kumpel mówił,że spoko miejsce na takie imprezy. Ale spokojnie mamy
mapę i w razie czego zadzwoni się do niego.
-No to zaczynamy świętowanie!!!!-
krzyknął Mats a wszyscy chórem zaczęli bić brawo.
***
-Dobra kochaniutkie wszystkie są więc
zaczynamy żegnać Twoja wolność Aniu!!!-stwierdziła Agata.
-Na początek wypijmy po hawajskim
drinku- rzekła Ewa i zakręciła swoja hawajską spódnicą.
-ALOHA!!-krzyknęły wszystkie chórem.
Dziewczyny świetnie się bawiły,
żartowały, piły drinki, tańczyły. Gdy nagle zadzwonił dzwonek
do drzwi.
-O kurka już, tak szybko? -zdziwiła
się Diana.
-Ale co szybko, kto to?-spytała Ania.
Dziewczyny z szelmowskim uśmiechem
oświadczyły Ani, że mają dla niej niespodziankę i że ma otworzyć
drzwi.
-Dzień dobry. Zamawiała pani
striptizera?
-Dziewczyny zabije Was- krzyknęła
Ania i wpuściła swoja niespodziankę do domu.
***
-Kubuś zadzwoń do tego kolegi,
przecież nie będziemy tak jeździć po tym lesie jak jacyś grzybiarze-powiedział Marco.
-No pięknie kurwa, nie ma tu zasięgu-
stwierdził Kuba patrząc na wyświetlacz swojego telefonu.
-Super i co teraz zrobimy, jeździmy
non stop w kółko. To bez sensu- odrzekł Łukasz.
-spokojnie panowie. No przecież musi
być jakieś wyjście. Nie mamy chyba zamiaru spędzić kawalerskiego
w lesie z dzikami- stwierdził Mario
W tym momencie bus nagle stanął.
Kuba z Robertem wyszli na zewnątrz
zobaczyć co się stało.
-No Mario, chyba jednak będziesz
musiał zaprzyjaźnić się z panem dzikiem. Dalej nie ruszymy.
Złapaliśmy gumę.-stwierdził Robert.
-i oczywiście nikt nie pomyślał, żeby zabrać zapasowe?-spytał się Piszczu.
Panowie zgodnie zaczęli kręcić
głowami.
-Słuchajcie może któryś przejdzie
się, no musi być jakieś wyjście z tego lasu- spytał się Mats.
-Nie słuchajcie, to bez sensu.
Jeździliśmy w kółko. Dobra, trudno, musimy tu przeczekać do
rana. Wtedy dopiero ruszymy po pomoc.-stwierdził zrezygnowany Kuba.
-No to extra, miała być super
impreza a my co robimy?Kisimy się w tym busie jak jakieś sardynki
w puszce-rzekł Mats.
-Nie noo weźcie nie zamulamy chłopaki. W bagażniku mamy zapas alkoholu, nie wszystko stracone-
pocieszyć resztę towarzystwa starał się Mario.
Panowi zgodnie pokręcili głowami i
zaczęli sączyć swoje browary. Po wypiciu hektolitrów piwa co
niektórym się przysnęło- był to Mats, zrezygnowany zasnął pod
drzewem. Niektórzy rozpaczali nad swym losem- był to Kuba, nie tak
planował wieczór kawalerski Roberta. Mario śmiał się niewiadomo
z czego. Natomiast Marco zaczął tulić się do Roberta bo
stwierdził, ze boi się dzików. Tak oto powoli dobiegał końca
dzień pełen przygód.
***
Panowie wróciwszy do domu, widząc w
jakich wspaniałych nastrojach są ich partnerki postanowili nie opowiadać o pechowym wieczorze kawalerskim, w którym to zagubili
się w lesie.
-----------------------------------------------
No to 2 już za nami:)
Miał wyglądać troche inaczej ale cóż...:)
Mam nadzieje, ze sie podoba i zachęcam do pozostawiana śladu po sobie:)
Zostawiam Was tu z Lewuskami:)
Pozdrawiam,
Zuza
Kocham kocham kocham<33
OdpowiedzUsuńAkcja chłopaków w lesie bezcenna;)
świetne<33
noo kurde blaszka już nie mogę sie doczekać następnego!!!!!!;) Pisz szybko<33
OdpowiedzUsuńhttp://majeks.blog.pl/2013/06/22/39-muchy-z-nosa-wylecialy/ Zapraszam na nowość ^^
OdpowiedzUsuńtytuł mnie rozwalił:D
OdpowiedzUsuń,,Natomiast Marco zaczął tulić się do Roberta bo stwierdził, ze boi się dzików''. Myślałam, że padnę ze śmiechu. Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńCudowny ! *.*
OdpowiedzUsuńPan dzik zawsze spoko ;)