wtorek, 18 czerwca 2013

"Chyba jednak będziesz musiał zaprzyjaźnić się z panem dzikiem"

Agata właśnie szykowała się do wyjścia, kiedy zatrzymał ją Kuba.
-Tylko nie szalej tam za bardzo-powiedział mrugając do żony zalotnie okiem.
-To samo tyczy się Ciebie- rzekła Agata grożąc mężowi przy tym palcem.
Błaszczykowska wsiadła do auta i ruszyła w stronę domu Piszczków. Drzwi otworzyła jej Ewa.
-O Aguś jesteś już, wejdź-powiedziała pani Piszczek.
-Sama jesteś?-spytała Agata.
-Tak, Łukasz pojechał po Roberta a po Sarę przed chwilą przyszła opiekunka.
-No to chodź coś Ci pokażę-stwierdziła Agata wyjmując mały pakunek-Zobacz co zakupiłam nam na dzisiejszy wieczór Panieński przyszłej Pani Lewandowskiej
Ewa jak zobaczyła co takiego jej koleżanka kupiła na imprezę, ze śmiechu prawie by się zakrztusiła.
-Agatka, chcesz mi powiedzieć, że w tym mamy wystąpić dziś wieczorem??-spytała Ewa.
-No jasne, zobaczysz jaki będzie ubaw- stwierdziła Agata.
Agata wyjęła królicze uszy z torby wpięła je we włosy,narzuciła na siebie swoja hawajską sukienkę, którą zakupiła również dla reszty dziewczyn, podeszła do lustra i zaczęla się przeglądać.
-Ewka, jak wyglądam?
Ewa płacząc ze śmiechu, złapała Agatę za biodra i męskim głosem rzekła:
-Jakbym była facetem, byłabyś już moja...
Dziewczyny wybuchły śmiechem i postanowiły iść szykować przekąski dla reszty lejdis.

***
-No Panowie ruchy, ruchy jest już grubo po 17.00 a Wy jeszcze nie gotowi!!!-stwierdził Piszczu widząc jaki panuje rozgardiasz w domu Roberta.
-Nie stresuj się tak Piszczusiu, złość piękności szkodzi czy jakoś tak...Już gotowi!!!-odrzekł Mario i wszyscy zaczęli się pakować do busa wynajętego przez Kubę.
-Dobra słuchajcie, ruszamy. Myślę,że jakieś 45 minut i będziemy na miejscu-powiedział Kuba.
-Kuba ale znasz drogę co?-spytał się Marco
-Osobiście nigdy tam nie byłem, kumpel mówił,że spoko miejsce na takie imprezy. Ale spokojnie mamy mapę i w razie czego zadzwoni się do niego.
-No to zaczynamy świętowanie!!!!- krzyknął Mats a wszyscy chórem zaczęli bić brawo.
***
-Dobra kochaniutkie wszystkie są więc zaczynamy żegnać Twoja wolność Aniu!!!-stwierdziła Agata.
-Na początek wypijmy po hawajskim drinku- rzekła Ewa i zakręciła swoja hawajską spódnicą.
-ALOHA!!-krzyknęły wszystkie chórem.
Dziewczyny świetnie się bawiły, żartowały, piły drinki, tańczyły. Gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-O kurka już, tak szybko? -zdziwiła się Diana.
-Ale co szybko, kto to?-spytała Ania.
Dziewczyny z szelmowskim uśmiechem oświadczyły Ani, że mają dla niej niespodziankę i że ma otworzyć drzwi.
-Dzień dobry. Zamawiała pani striptizera?
-Dziewczyny zabije Was- krzyknęła Ania i wpuściła swoja niespodziankę do domu.
***
-Kubuś zadzwoń do tego kolegi, przecież nie będziemy tak jeździć po tym lesie jak jacyś grzybiarze-powiedział Marco.
-No pięknie kurwa, nie ma tu zasięgu- stwierdził Kuba patrząc na wyświetlacz swojego telefonu.
-Super i co teraz zrobimy, jeździmy non stop w kółko. To bez sensu- odrzekł Łukasz.
-spokojnie panowie. No przecież musi być jakieś wyjście. Nie mamy chyba zamiaru spędzić kawalerskiego w lesie z dzikami- stwierdził Mario
W tym momencie bus nagle stanął.
Kuba z Robertem wyszli na zewnątrz zobaczyć co się stało.
-No Mario, chyba jednak będziesz musiał zaprzyjaźnić się z panem dzikiem. Dalej nie ruszymy. Złapaliśmy gumę.-stwierdził Robert.
-i oczywiście nikt nie pomyślał, żeby zabrać zapasowe?-spytał się Piszczu.
Panowie zgodnie zaczęli kręcić głowami.
-Słuchajcie może któryś przejdzie się, no musi być jakieś wyjście z tego lasu- spytał się Mats.
-Nie słuchajcie, to bez sensu. Jeździliśmy w kółko. Dobra, trudno, musimy tu przeczekać do rana. Wtedy dopiero ruszymy po pomoc.-stwierdził zrezygnowany Kuba.
-No to extra, miała być super impreza a my co robimy?Kisimy się w tym busie jak jakieś sardynki w puszce-rzekł Mats.
-Nie noo weźcie nie zamulamy  chłopaki. W bagażniku mamy zapas alkoholu, nie wszystko stracone- pocieszyć resztę towarzystwa starał się Mario.
Panowi zgodnie pokręcili głowami i zaczęli sączyć swoje browary. Po wypiciu hektolitrów piwa co niektórym się przysnęło- był to Mats, zrezygnowany zasnął pod drzewem. Niektórzy rozpaczali nad swym losem- był to Kuba, nie tak planował wieczór kawalerski Roberta. Mario śmiał się niewiadomo z czego. Natomiast Marco zaczął tulić się do Roberta bo stwierdził, ze boi się dzików. Tak oto powoli dobiegał końca dzień pełen przygód.
***
Panowie wróciwszy do domu, widząc w jakich wspaniałych nastrojach są ich partnerki postanowili nie opowiadać o pechowym wieczorze kawalerskim, w którym to zagubili się w lesie.  
-----------------------------------------------

No to 2 już za nami:)
Miał wyglądać troche inaczej ale cóż...:)
Mam nadzieje, ze sie podoba i zachęcam do pozostawiana śladu po sobie:)
Zostawiam Was tu z Lewuskami:)
Pozdrawiam,
Zuza




6 komentarzy:

  1. Kocham kocham kocham<33
    Akcja chłopaków w lesie bezcenna;)
    świetne<33

    OdpowiedzUsuń
  2. noo kurde blaszka już nie mogę sie doczekać następnego!!!!!!;) Pisz szybko<33

    OdpowiedzUsuń
  3. http://majeks.blog.pl/2013/06/22/39-muchy-z-nosa-wylecialy/ Zapraszam na nowość ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Natomiast Marco zaczął tulić się do Roberta bo stwierdził, ze boi się dzików''. Myślałam, że padnę ze śmiechu. Rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ! *.*
    Pan dzik zawsze spoko ;)

    OdpowiedzUsuń