poniedziałek, 24 czerwca 2013

Zderzenie trzeciego stopnia

Mario nie zamierzał oddawać Kleo. Przez ten krótki czas zdążył się przyzwyczaić do swojego węża. Skąd on mógł wiedzieć, że Ann nie lubi gadów.
-Nie martw się Kleosiu, jakoś ją ubłagamy, żebyś został. Przecież Cię nie oddam- stwierdził Gotze, głaskając węża.
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i do domu weszła Ann.
-Nie, no nie wierzę, miało Go tu już nie być!- krzyknęła Ann.
-No przecież Go nie oddam. Jest nieszkodliwy- oznajmił Mario podchodząc z Kleo do dziewczyny.
-Nawet się nie zbliżaj, bo pożałujesz! Kurcze Mario, miał być słodziutki pies a tu co? Jakiś obleśny pyton.
-No, nie przesadzaj już- stwierdził Mario.
Widząc po minie Ann, ze nic nie wskóra oznajmił:
-Dobra, zrobimy tak: pobędzie u nas tydzień. Tak, na próbę, może się przekonasz co? Obiecuję, ze jak coś będzie się działo to go oddam.
-Ale obiecujesz?- zapytała Ann
Gotze podniósł palce jak do przysięgi i oznajmił:
-Obiecuję.

***
Piszczek wracając z treningu otworzył lodówkę, wziął butelkę wody i usiadł przed tv udawając, że nie widzi Ewy.
-Łukasz! Jeszcze Ci nie przeszło? No przecież nie spałam z Nim! Ile razy mam Ci to jeszcze tłumaczyć?
Po kilku minutach milczenia Ewa stwierdziła, ze nic z niego nie wyciągnie więc postanowiła wybrać się do Viktorii.
Vika mieszkała nieopodal Piszczków, toteż Ewcia nie musiała pokonywać zbyt dużego dystansu.
-Ewcia! No co tam u Ciebie? Właśnie miałam dzwonić.
-Viks musimy pogadać- stwierdziła Ewa zamykając za sobą drzwi.
-Uuu kochana,widzę, że tu większe problemos się szykują. Usiądź sobie, zrobię nam kawy.
-Viks, ja już nie wyrabiam! Nie wiem jak mam do Niego dotrzeć! On już 2 dzień się do mnie nie odzywa. Rozumiesz? To do Niego nie podobne! Normalnie paszcza mu się nie zamyka! A tu co? Obraził się na śmierć!
-Ewuś powoli, powoli, bo ja tu nic nie rozumiem...Piszczu się obraził? O co?
Ewa zaczęła wtajemniczać swoja przyjaciółkę w szczegóły jej rzekomej zdrady z panem striptizerem. Gdy skończyła, Vika nie mogła pohamowac śmiechu.
-Co Cię tak cieszy?- zapytała Ewa.
-Nic, nic. Po prostu to jest bardzo zabawna sytuacja.
-Vika!No wiesz co!- stwierdziła Ewa, lecz po chwili nie wytrzymała i też zaniosła się śmiechem.
-Ewix, no nie przejmuj się. Kiedyś mu przecież przejdzie!- stwierdziła Viktoria.
-Tylko kiedy! Viki nie widziałam Go w takim stanie od...od... właściwie to nigdy Go w takim stanie nie widziałam- oznajmiła Piszczek
-Ewa- przyjaciółko ma. Nie poznaję Cie! Gdzie się podziała ta dziewczyna, którą znam? No, Przecież ty się nigdy nie poddajesz. Wierze w Ciebie.
-Masz rację, wszedł na ścieżkę wojenną z Ewą Piszczek. Nie wyjdzie z tego żywy- stwierdziła Ewa, mrużąc oczy.
-No i gitara. Dzielna dziewczynka.- oznajmiła Viktoria głaszcząc przyjaciółkę po głowie.
***
Marco Reus postanowił iść pobiegać ulicami Dortmundu, gdyż w końcu przestał padać deszcz. Włożył słuchawki, założył swoja ulubione bluzę, mimo iż, już nie padało było zimno. Biegł już dobrych 10 minut, gdy zapatrzył się na telebim wyświetlający jakaś reklamę i bach! Zderzenie czołowe.
-Patrz na drogę, idioto!
-Nic Ci się nie stało?- zapytał Reus podając dziewczynie dłoń aby mogła wstać.
-Żyję!Jak widać!- burknęła dziewczyna ignorując wyciągniętą rękę Marco.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię- stwierdził Reus.
-Gdyby głupota miała skrzydła to już byś latał- krzyknęła dziewczyna, powoli się podnosząc, lecz noga odmówiła jej posłuszeństwa i znowu wylądowała na ziemi.
-Nie wygląda to dobrze, musisz iść do lekarza z tym- stwierdził Marco, tym razem nie zastanawiając się złapał dziewczynę i podniósł do góry.
-Auu, ostrożnie! Chcesz mnie do końca połamać!?
Rudowłosa starała się dać krok do przodu i iść stąd jak najdalej ale straciła równowagę i wpadła w ramiona Reusa.
-Dobra, idziemy do lekarza, tu niedaleko jest szpital!- stwierdził Marco.
-Ciekawe jak tam dojdę z ta noga geniuszu!- oznajmiła dziewczyna
-Jak to jak? Zaniosę Cię- stwierdził Marco
-O nie co to to na pewno nie- oburzyła się dziewczyna.
Marco teatralnie wywrócił oczami i wziął dziewczynę na barana.
-Nienawidzę takich sytuacji!- stwierdziła dziewczyna.
-Jak Ci w ogóle na imię?- zapytał Reus
-Lily
-Marco, miło mi
-mi niekoniecznie- odparła Lily
-zołza!- mruknął Marco
-bałwan- odparła Lily.
-----------------------------------
Mordeczki moje:**
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze. Bardzo to motywuje do dalszego działania.
Dialogi pisałam grubszą czcionką, żeby lepiej się czytało:)
W zakładce BOHATEROWIE- pojawiła się postać- mianowicie Lily!
Pozdrawiam
Zuzia






13 komentarzy:

  1. Tak sobie myslałam,że to będzie jakieś paskudne zwierzę;)
    Ciekawe co tam Ewka wymysli:)
    A co do Lily to czję, ze to nie ich ostatnie spotkanie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz. Super rozdział.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie nowy rozdział;) Nie mogłam sie już doczekac:)
    "Wszedł na ścieżke wojenną z Ewą Piszczek. Nie wyjdzie z tego żywy" hahah. Wyobrażam sobie jej minę:)
    Lily jaka ostra!!!:D a przecie Marco taki spokojny człowiek♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewcia jaka wojowniczka, "ścieżka wojenna" xd Już sobie wyobrażam, co Łukasz będzie przeżywał. Lily taka niemiła, Marco zły nie jest.
    Pozdrawiam, Gosia :)
    http://marcoreusstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaa<33Już sie nie mogę doczekac co będzie dalej<33

    OdpowiedzUsuń
  6. haha będzie gorąco:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham Twoje rozdziały!!!;)
    u Piszczków zapowiada się wojna<33
    co do Lily- ciekawe co będzie dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zuzka kiedy następny rozdział??<33:**

    OdpowiedzUsuń
  9. Postaram się w poniedziałek:) Większa część jest już napisana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejej dopiero w poniedziałek??Jak ja tak długo wytrzymam;)♥♥

      Usuń
    2. OO jak miło<33 Wytrzymasz, wytrzymasz:) Wierzę w Ciebie♥ Specjalnie dla Cb zadedykuje następny rozdział-OBIECUJĘ:)

      Usuń
    3. oo no to trzymam Cie za slowo:-) Dziekuje<33

      Usuń